Program / Rok 1 / Semestr 2
Komedie obyczajowe Franka Capry
Rooseveltowska polityka New Dealu znalazła gorącego orędownika w osobie Franka Capry, twórcy komedii utopijnych może, ale jakże krzepiących.
Ich noce (1934)
It Happened One Night, USA, 100 min
reżyseria: Frank Capra
obsada: Clark Gable, Claudette Colbert, Walter Connolly
Córka milionera ucieka z domu, dziennikarz idzie jej tropem: komedia na pierwszego w historii oscarowego „wielkiego szlema".
Reżyser Frank Capra był najwybitniejszym w latach trzydziestych i czterdziestych twórcą i reformatorem amerykańskiej komedii obyczajowej. Umiejętnie wykorzystał doświadczenia kina realistycznego, rozwijającego się w okresie kryzysu ekonomicznego, budował przekonywujące postacie zwykłych ludzi, nasycał filmy środowiskową obserwacją i wielością rodzajowych szczegółów. Zwolennik prezydenta Roosevelta i programu „New Deal”, wyprowadzającego kraj z kryzysu i proponującego jednoczenie się wokół społecznych przemian, propagował w swych filmach postawy oparte na szczerości uczuć, dobroci, szlachetności i wierze we własne siły. Tym samym znakomicie łączył dobrą rozrywkę, wiarygodność realiów i przesłanie moralne.
Film „Ich noce” był największym sukcesem artystycznym i komercyjnym Capry. Miał dużą widownię, świetne recenzje i w 1935 roku zdobył jako pierwszy w historii oscarowego „wielkiego szlema” - 5 najważniejszych statuetek (za film roku, reżyserię, scenariusz i główne role). Oparty na prostym pomyśle pełnej perypetii wędrówki przez kraj dwojga młodych, w czasie której z przypadkowych znajomych zmieniają się w parę zakochanych, film ukazywał szeroki obraz amerykańskiej prowincjonalnej codzienności. Rozgrywał się wśród pasażerów autobusów, na dworcach, na drogach, w hotelach i na kempingach. W ten realistyczny pejzaż dobrze wpisywali się prawdziwi w swych zachowaniach i pełni ciepła bohaterowie. Główni wykonawcy zostali dobrani, jak zwykle u Capry, nie na zasadzie gwiazdorskiej, a stawiania na silne indywidualności aktorskie. W rezultacie to działanie spowodowało, iż film ten wprowadził Clarka Gable’a w obręb wielkich gwiazd (aż po „Przeminęło z wiatrem”) i otworzył drogę do popularnych komedii Claudette Colbert. Autorem bardzo zgrabnego scenariusza oraz potocznych i błyskotliwych dialogów był stały współpracownik, właściwie współtwórca filmów Capry, Robert Riskin.
Wiele uroku przydaje filmowi spora jak na owe czasy (obowiązywał wszak purytański Kodeks Haysa) dawka erotyzmu. Tak więc Colbert na ile tylko można rozbiera się na ekranie, paraduje w szlafroku (wtedy rewelacja!), rozwiesza intymne fatałaszki i w czasie autostopu zatrzymuje samochód „na obnażoną nóżkę”. A Gable dwukrotnie pokazuje po zdjęciu koszuli nagi tors bez obowiązującego podkoszulka, co było wówczas szokujące, lecz okazało się atrakcyjne. Mężczyźni zaczęli masowo rezygnować z tej części garderoby. Przyczyniło się to do perturbacji w przemyśle tekstylnym, lecz kinu Capry przyniosło triumf równie mocny jak na oscarowej gali.
Frank Capra (1897-1991) – reżyser amerykański. Związany z kinematografią od 1919, jako reżyser zadebiutował w 1922, kręcąc filmy z Harrym Langdonem. Od 1927 związany ze studiem Columbia, które wprowadził do hollywoodzkiej czołówki dzięki swoim filmom. Gorący orędownik rooseveltowskiego „New Dealu”, pierwszą nominację do Oscara otrzymał za reżyserię „Arystokracji podziemi” (1933). Rok później nakręcone przez niego „Ich noce” zdobyły pierwszego w historii oscarowego „wielkiego szlema”. Po Oscary sięgał jeszcze trzykrotnie – za filmy „Pan z milionami” (1936, za reżyserię) i „Pieniądze to nie wszystko” (1938, za film roku i reżyserię). Najgłośniejszy film okresu New Dealu, „Mr Smith jedzie do Waszyngtonu” (1939) zdobył aż jedenaście nominacji do Oscara, ale w obliczu dominacji „Przeminęło z wiatrem” zdobył tylko jedną statuetkę - za scenariusz. W okresie II wojny światowej koordynował produkcję serii dokumentów „Dlaczego walczymy?” (1942-44), z których „Preludium wojny” (1942) otrzymało Oscara za dokument. Inne tytuły: „Obywatel Joe Doe” (1941), „Arszenik i stare koronki” (1941), „To wspaniałe życie” (1946).
Zygmunt Machwitz
Lektury:
K. T. Toeplitz: Kino dla wszystkich, s. 246-248;
A. Garbicz, J. Klinowski: Kino, wehikuł magiczny, tom I, s. 227-228;
„Film na Świecie” - Kartki z kalendarza profesora Toeplitza, r.1996, nr 397-398, s. 192-193.
Mr Smith jedzie do Waszyngtonu (1939)
Mr. Smith Goes to Washington, USA, 129 min
reżyseria: Frank Capra
obsada: James Stewart, Jean Arthur, Claude Rains
Harcerz na Kapitolu - oto recepta na manipulacje i korupcję polityków
Film „Mr Smith jedzie do Waszyngtonu” uważa się za najbardziej reprezentatywny dla idei, głoszonych przez Franka Caprę. Opowiada o walce młodego kongresmena, byłego harcmistrza z małego miasta, z manipulacjami i korupcją w amerykańskim senacie. Bohater - charakterystyczny dla tego twórcy - to idealista silnie przywiązany do prowincjonalnego życia i wspólnotowych zasad. W konsekwencji właśnie prowincja jawi się tu jako ostoja tradycji i demokracji, a szlachetność jej mieszkańców przeciwstawiona zostaje przestępczym praktykom oligarchów oraz demoralizacji politycznych elit. Antidotum na kryzys moralny i kryzys państwa staje się wewnętrzna czystość i solidarność ludzi dobrej woli. A Capra, jak pisano, jawi się „ostatnim z utopistów”, bliskim w idealizmie swemu bohaterowi, bardzo uczciwemu, lecz cokolwiek naiwnemu.
W sferze poglądów i w społecznych przesłaniach, spośród filmów Capry, „Mr. Smith jedzie do Wasztyngtonu” najbardziej jest związany z rooseveltowskim programem „New Deal”, proponującym reformy oraz głoszącym niezbędną dla ich powodzenia odnowę moralną i wewnętrzną mobilizację. Ale w zawartej w filmie żarliwej obronie fundamentów demokracji i swobód obywatelskich jest też echo narastających zagrożeń ze strony hitlerowskich Niemiec. A wyczulenie Capry na sprawy polityczne i wiara w perswazyjną moc kina już wkrótce - w latach wojny -doprowadzą go do realizacji wybitnej serii dokumentalnej „Dlaczego walczymy”.
Frank Capra specjalizował się w komedii obyczajowej i był jej niewątpliwym mistrzem. Ale film „Mr. Smith jedzie do Wasztyngtonu” można by określić raczej mianem komedii polityczno-obyczajowej. Do dziś najbardziej żywa jest w nim krytyka polityczna, to wszystko co ma charakter pamfletu, bądź zjadliwej satyry na wyższe warstwy społeczne. W tych partiach zachowały też świeżość cięte dialogi, kąśliwe uwagi i celne riposty. Wspomniane walory podbudowuje brawurowa wręcz kreacja Jamesa Stewarta, który zresztą właśnie w filmie Capry zbudował swój gwiazdorski mit człowieka prawego, upartego i obdarowanego szczerym sercem.
Frank Capra – vide: omówienie filmu „Ich noce”
Zygmunt Machwitz
Lektury:
J. Toeplitz: Historia sztuki filmowej, tom IV, s. 74-77;
K. T. Toeplitz: Kino dla wszystkich, s. 246-248.
W sferze poglądów i w społecznych przesłaniach, spośród filmów Capry, „Mr. Smith jedzie do Wasztyngtonu” najbardziej jest związany z rooseveltowskim programem „New Deal”, proponującym reformy oraz głoszącym niezbędną dla ich powodzenia odnowę moralną i wewnętrzną mobilizację. Ale w zawartej w filmie żarliwej obronie fundamentów demokracji i swobód obywatelskich jest też echo narastających zagrożeń ze strony hitlerowskich Niemiec. A wyczulenie Capry na sprawy polityczne i wiara w perswazyjną moc kina już wkrótce - w latach wojny -doprowadzą go do realizacji wybitnej serii dokumentalnej „Dlaczego walczymy”.
Frank Capra specjalizował się w komedii obyczajowej i był jej niewątpliwym mistrzem. Ale film „Mr. Smith jedzie do Wasztyngtonu” można by określić raczej mianem komedii polityczno-obyczajowej. Do dziś najbardziej żywa jest w nim krytyka polityczna, to wszystko co ma charakter pamfletu, bądź zjadliwej satyry na wyższe warstwy społeczne. W tych partiach zachowały też świeżość cięte dialogi, kąśliwe uwagi i celne riposty. Wspomniane walory podbudowuje brawurowa wręcz kreacja Jamesa Stewarta, który zresztą właśnie w filmie Capry zbudował swój gwiazdorski mit człowieka prawego, upartego i obdarowanego szczerym sercem.
Frank Capra – vide: omówienie filmu „Ich noce”
Zygmunt Machwitz
Lektury:
J. Toeplitz: Historia sztuki filmowej, tom IV, s. 74-77;
K. T. Toeplitz: Kino dla wszystkich, s. 246-248.