Program / Rok 2 / Semestr 3
Film propagandowy III Rzeszy
Każdy totalitaryzm uważa film za najważniejszą ze sztuk, mając na myśli przede wszystkim sztukę politycznej agitacji.
Triumf woli (1937)
Triumph des Willens, Niemcy, 109 min
reżyseria: Leni Riefenstahl
Przy całym swym zbrodniczym przesłaniu, „Triumf woli” wyznaczył kanon filmu propagandowego, stając się wzorcem dla filmowców z różnych ustrojów w różnych częściach świata.
„Triumf woli” to najgłośniejszy propagandowy film dokumentalny faszystowskich Niemiec. Zrealizowany został na osobiste zlecenie Adolfa Hitlera w czasie zjazdu NSDAP w Norymberdze, który był w istocie gigantycznym zgromadzeniem z udziałem 1,5 miliona osób, sprowadzającym się do nieustannego ciągu wieców, przemarszów, pokazów i parad. Cele imprezy były ewidentnie propagandowe - chodziło o wywołanie maksymalnych emocji i entuzjazmu dla głoszonej ideologii i osoby samego wodza. Film miał te efekty utrwalić i rozszerzyć na cały kraj.
Realizację filmu Hitler powierzył Leni Riefenstahl, swej żarliwej zwolenniczce i ulubionej aktorce, którą podziwiał również za efektowny debiut reżyserski.
Przygotowania do zjazdu i realizacji filmu odbywały się równolegle, a zaplecze techniczne filmowego przedsięwzięcia nie miało sobie równych. Przygotowano 30 kamer i ekipę składającą się ze 120 osób. Zbudowano dla filmowców specjalne pomosty, podjazdy, wieże oświetleniowe, założono kilometry szyn, wykopano doły pod mównicami i zainstalowano dźwigi dla zdjęć z góry ujmujących ludzkie masy. W rezultacie nakręcono około 130 000 m taśmy, z których po sześciomiesięcznym montażu wykorzystano na dwugodzinny film 3 000 m.
„Triumf woli” ukazuje zjazd partii faszystowskiej jako monumentalne i emocjonujące widowisko. Uczestniczące w nim tłumy są w wiecznym ruchu, a jednocześnie stanowią „zgeometryzowane” kompozycje, całe ciągi „żywych obrazów”. Towarzyszy temu sugestywna pełna symboliki sceneria - historyczna zabudowa Norymbergi, ogromne trybuny, maszty, lasy sztandarów, wieczorem znicze i pochodnie. Z mównic nieustannie płyną slogany i objawiane są „prawdy” faszystowskiej ideologii, a zwarte umundurowane szeregi, recytując zadane kwestie odprawiają specyficzną liturgię słowa. To wszystko tworzy swoiste misterium zbiorowej ekscytacji i fanatycznej wiary.
Film Leni Riefenstahl szczególnie starannie przeprowadza gloryfikację postaci Hitlera. Od początku wręcz go deifikuje, gdy samolot wodza przy dźwiękach muzyki w wagnerowskim stylu, dosłownie „spływa” do miasta z kłębiących się chmur. Otacza charyzmą, gdy nieustannie pokazuje go na tle wiwatujących tłumów, konfrontuje wielkie zbliżenia i fragmenty przemówień z ekstazą zbiorowości.
„Triumf woli” - zrealizowany z niezwykłym rozmachem, wykorzystujący zróżnicowane punkty widzenia kamery i jej nadzwyczaj płynne jazdy, z dynamicznym, wręcz brawurowym i dobrze zrytmizowanym montażem - okazał się doskonałym narzędziem politycznej manipulacji. Przez lata celnie służył propagandzie zbrodniczego systemu i był sprawcą nieobliczalnych szkód w niemieckiej świadomości społecznej. Pisał Siegfried Kracauer: „’Triumf woli’” jest triumfem nihilistycznej woli. I przerażający jest widok (...) długich szeregów wzruszonych mężczyzn maszerujących ku martwemu królestwu tej woli, tak jak gdyby dobrowolnie szli na śmierć”.
Leni Riefenstahl (1902-2003) była kolejno tancerką, aktorką i reżyserem. Zdobyła popularność kreacjami w pełnych dramatyzmu górskich filmach Arnolda Fancka (najgłośniejszy: „Białe piekło”). Debiutowała jako reżyser „Niebieskim światłem” (1932). Poza „Triumfem woli” zasłynęła jeszcze wybitnym dokumentem „Olimpiada” (1938).
Zygmunt Machwitz
Lektury:
S. Kracauer: Od Caligariego do Hitlera, s. 255-258;
„Film na świecie” - Faszyzm i kino, r. 1983, nr 298-299, s. 61-65:
J. Toeplitz: Historia sztuki filmowej, tom IV, s. 282-283 i 299;
W. Czapińska: Artyści w Trzeciej Rzeszy, s. 9-36 (sylwetka L. Riefenstahl).
Realizację filmu Hitler powierzył Leni Riefenstahl, swej żarliwej zwolenniczce i ulubionej aktorce, którą podziwiał również za efektowny debiut reżyserski.
Przygotowania do zjazdu i realizacji filmu odbywały się równolegle, a zaplecze techniczne filmowego przedsięwzięcia nie miało sobie równych. Przygotowano 30 kamer i ekipę składającą się ze 120 osób. Zbudowano dla filmowców specjalne pomosty, podjazdy, wieże oświetleniowe, założono kilometry szyn, wykopano doły pod mównicami i zainstalowano dźwigi dla zdjęć z góry ujmujących ludzkie masy. W rezultacie nakręcono około 130 000 m taśmy, z których po sześciomiesięcznym montażu wykorzystano na dwugodzinny film 3 000 m.
„Triumf woli” ukazuje zjazd partii faszystowskiej jako monumentalne i emocjonujące widowisko. Uczestniczące w nim tłumy są w wiecznym ruchu, a jednocześnie stanowią „zgeometryzowane” kompozycje, całe ciągi „żywych obrazów”. Towarzyszy temu sugestywna pełna symboliki sceneria - historyczna zabudowa Norymbergi, ogromne trybuny, maszty, lasy sztandarów, wieczorem znicze i pochodnie. Z mównic nieustannie płyną slogany i objawiane są „prawdy” faszystowskiej ideologii, a zwarte umundurowane szeregi, recytując zadane kwestie odprawiają specyficzną liturgię słowa. To wszystko tworzy swoiste misterium zbiorowej ekscytacji i fanatycznej wiary.
Film Leni Riefenstahl szczególnie starannie przeprowadza gloryfikację postaci Hitlera. Od początku wręcz go deifikuje, gdy samolot wodza przy dźwiękach muzyki w wagnerowskim stylu, dosłownie „spływa” do miasta z kłębiących się chmur. Otacza charyzmą, gdy nieustannie pokazuje go na tle wiwatujących tłumów, konfrontuje wielkie zbliżenia i fragmenty przemówień z ekstazą zbiorowości.
„Triumf woli” - zrealizowany z niezwykłym rozmachem, wykorzystujący zróżnicowane punkty widzenia kamery i jej nadzwyczaj płynne jazdy, z dynamicznym, wręcz brawurowym i dobrze zrytmizowanym montażem - okazał się doskonałym narzędziem politycznej manipulacji. Przez lata celnie służył propagandzie zbrodniczego systemu i był sprawcą nieobliczalnych szkód w niemieckiej świadomości społecznej. Pisał Siegfried Kracauer: „’Triumf woli’” jest triumfem nihilistycznej woli. I przerażający jest widok (...) długich szeregów wzruszonych mężczyzn maszerujących ku martwemu królestwu tej woli, tak jak gdyby dobrowolnie szli na śmierć”.
Leni Riefenstahl (1902-2003) była kolejno tancerką, aktorką i reżyserem. Zdobyła popularność kreacjami w pełnych dramatyzmu górskich filmach Arnolda Fancka (najgłośniejszy: „Białe piekło”). Debiutowała jako reżyser „Niebieskim światłem” (1932). Poza „Triumfem woli” zasłynęła jeszcze wybitnym dokumentem „Olimpiada” (1938).
Zygmunt Machwitz
Lektury:
S. Kracauer: Od Caligariego do Hitlera, s. 255-258;
„Film na świecie” - Faszyzm i kino, r. 1983, nr 298-299, s. 61-65:
J. Toeplitz: Historia sztuki filmowej, tom IV, s. 282-283 i 299;
W. Czapińska: Artyści w Trzeciej Rzeszy, s. 9-36 (sylwetka L. Riefenstahl).
Żyd Süss (1940)
Jud Süss, Niemcy, 96 min
reżyseria: Veit Harlan
obsada: Ferdinand Marian, Heinrich George, Werner Krauss
Dzieło reprezentatywne dla najgorszych tendencji panujących w kinematografii hitlerowskich Niemiec
„Żyd Süss” ma wszelkie cechy reprezentatywne dla najgorszych tendencji panujących w kinematografii hitlerowskich Niemiec. Po rozpętaniu wojny nazistowskie władze zdecydowały się na rozwój nacechowanego nieskrywanym szowinizmem, wyjątkowo agresywnego kina propagandowego. Zgodnie z faszystowską ideologią tematykę antysemicką wysunięto na pierwszy plan. A film Veita Harlana zajął się nią w sposób wręcz modelowy. Z perfidią dowodził tezy, że Żydzi stanowią odwieczne zagrożenie dla narodu niemieckiego i umiejętnie manipulując emocjami widzów nawoływał do rozprawy z tą społecznością.
Oparty na autentycznych wydarzeniach motyw Süssa przeszedł znamienną ewolucję. Najpierw dramatyczna historia bankiera i faworyta księcia Wirtembergii posłużyła niemieckiemu pisarzowi Lionowi Feuchtwangerowi do stworzenia powieści „Żyd Süss” (1925 r.), potem na jej podstawie zrealizowano w Anglii film (1934). Oba utwory ukazywały i analizowały podłoże i mechanizmy antysemityzmu. Natomiast w interpretacji Harlana, Süss staje się symbolem Żyda-winowajcy niemieckich nieszczęść. Reżyser sprytnie wykorzystuje feuchtwangerowskie wątki, by już tylko manipulować historią na użytek zbrodniczej ideologii.
„Żyd Süss” był dla hitlerowców filmem bardzo ważnym. Powstał z inicjatywy samego ministra propagandy Goebbelsa. Harlan usilnie starał się o wiarygodność żydowskich realiów. Przeprowadzał „dokumentację” w gettach w Polsce, wielokrotnie oglądał „Dybuka” Waszyńskiego, w czasie zdjęć wykorzystywał Żydów zmuszonych do statystowania. Do udziału w filmie nakłoniono znanych aktorów. Kilka postaci żydowskich, między innymi rabina i sekretarza Süssa, zagrał Werner Krauss (niegdyś pamiętny doktor Caligari), który z butą podkreślał symboliczną wymowę tych ról: „wszyscy Żydzi wyrastają z tego samego korzenia”. Gotowy film przyjęto z entuzjazmem, zalecono zbiorowe seanse dla młodzieży, a Himmler nakazał obowiązkowe seanse dla funkcjonariuszy SS i policji. W sumie - co przejmuje zgrozą - film obejrzało 21 milinów widzów.
Veit Harlan (1899-1964) należał do czołowych twórców faszystowskich filmów propagandowych. Poza „Żydem Süssem” wsławił się pierwszym filmem antypolskim – „Podróż do Tylży” (1939), gloryfikacją niemieckiej potęgi – „Wielki król” (1942) oraz epopeją historyczno-propagandową „Kolberg”, zrealizowaną w konającej już Tysiącletniej Rzeszy (premiera w styczniu 1945). Harlan dwukrotnie był sądzony pod zarzutem czynnego wspierania hitlerowskich zbrodni przeciwko ludzkości.
Zygmunt Machwitz
Lektury:
J. Toeplitz: Historia sztuki filmowej, tom V, s. 222-225 i 257-258;
A. Drewniak: Teatr i film Trzeciej Rzeszy, s. 282-285;
Historia kina. Wybrane lata, pod redakcją A. Kołodyńskiego i K. J. Zarębskiego, s. 122-124;
W. Czapińska: Artyści w Trzeciej Rzeszy, s. 55-78 (sylwetka V. Harlana).
Oparty na autentycznych wydarzeniach motyw Süssa przeszedł znamienną ewolucję. Najpierw dramatyczna historia bankiera i faworyta księcia Wirtembergii posłużyła niemieckiemu pisarzowi Lionowi Feuchtwangerowi do stworzenia powieści „Żyd Süss” (1925 r.), potem na jej podstawie zrealizowano w Anglii film (1934). Oba utwory ukazywały i analizowały podłoże i mechanizmy antysemityzmu. Natomiast w interpretacji Harlana, Süss staje się symbolem Żyda-winowajcy niemieckich nieszczęść. Reżyser sprytnie wykorzystuje feuchtwangerowskie wątki, by już tylko manipulować historią na użytek zbrodniczej ideologii.
„Żyd Süss” był dla hitlerowców filmem bardzo ważnym. Powstał z inicjatywy samego ministra propagandy Goebbelsa. Harlan usilnie starał się o wiarygodność żydowskich realiów. Przeprowadzał „dokumentację” w gettach w Polsce, wielokrotnie oglądał „Dybuka” Waszyńskiego, w czasie zdjęć wykorzystywał Żydów zmuszonych do statystowania. Do udziału w filmie nakłoniono znanych aktorów. Kilka postaci żydowskich, między innymi rabina i sekretarza Süssa, zagrał Werner Krauss (niegdyś pamiętny doktor Caligari), który z butą podkreślał symboliczną wymowę tych ról: „wszyscy Żydzi wyrastają z tego samego korzenia”. Gotowy film przyjęto z entuzjazmem, zalecono zbiorowe seanse dla młodzieży, a Himmler nakazał obowiązkowe seanse dla funkcjonariuszy SS i policji. W sumie - co przejmuje zgrozą - film obejrzało 21 milinów widzów.
Veit Harlan (1899-1964) należał do czołowych twórców faszystowskich filmów propagandowych. Poza „Żydem Süssem” wsławił się pierwszym filmem antypolskim – „Podróż do Tylży” (1939), gloryfikacją niemieckiej potęgi – „Wielki król” (1942) oraz epopeją historyczno-propagandową „Kolberg”, zrealizowaną w konającej już Tysiącletniej Rzeszy (premiera w styczniu 1945). Harlan dwukrotnie był sądzony pod zarzutem czynnego wspierania hitlerowskich zbrodni przeciwko ludzkości.
Zygmunt Machwitz
Lektury:
J. Toeplitz: Historia sztuki filmowej, tom V, s. 222-225 i 257-258;
A. Drewniak: Teatr i film Trzeciej Rzeszy, s. 282-285;
Historia kina. Wybrane lata, pod redakcją A. Kołodyńskiego i K. J. Zarębskiego, s. 122-124;
W. Czapińska: Artyści w Trzeciej Rzeszy, s. 55-78 (sylwetka V. Harlana).